Czego uczą się młodzi Kameruńczycy w czasie wakacji?
Poprzez uczciwą pracę i dbanie o swoje życie mogą się rozwijać i myśleć o tym, jakimi wartościami będą się kierowali w przyszłości – mówi ks. Grzegorz Myłek MIC, pracujący od 14 lat na misjach w Kamerunie.
Katarzyna Matusz-Braniecka: Dlaczego właśnie marianie, skąd ta droga?
Ona wzięła się z kontaktów z księżmi marianami. Mija właśnie 25 lat, kiedy byłem na rekolekcjach powołaniowych w Rzepiskach (przełom czerwca i lipca 1994 r). Potem, po maturze (1995 r.), podjąłem decyzję o wstąpieniu do zgromadzenia i napisałem podanie. W dzień moich urodzin przyszła odpowiedź (uśmiech). To był prezent i znak. Pragnąłem drogi życia zakonnego, a w tym zgromadzeniu kult Niepokalanego Poczęcia NMP pociągnął mnie najbardziej i dlatego poszedłem.
Kim Maryja jest dla Księdza?
Jest Matką Bożą i moją Mamą. Kult Niepokalanego Poczęcia jest dla mnie wezwaniem i wyzwaniem . Wezwaniem do życia w czystości, życia tak jak Ona, służenia Panu Bogu. Wyzwaniem, ponieważ jak każdy z nas jestem wezwany do świętości.
Jak Ksiądz realizuje to wezwanie na co dzień?
Patrząc z perspektywy czasu na powołanie kapłańskie, zakonne jest ono związane z doświadczeniem tego, kim jestem. Jestem człowiekiem, stworzeniem Bożym i Bóg wybierając mnie, zaprasza do pójścia drogą, na której będę wzrastał w świętości by być tak jak On, święty. Na swoim obrazku prymicyjnym zawarłem słowa św. Pawła Apostoła z Drugiego Listu do Koryntian: „Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,7); Także inny fragment z Listu św. Pawła do Filipian towarzyszy mi na drodze powołania kapłańskiego i zakonnego: „Ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogόle warunkόw jestem zaprawiony... Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,11-13). Te słowa mi towarzyszą i są mi bliskie. Powołanie jest darem i staram się być mu wierny. Chcę, by było: święte, piękne i dobre.
Skąd pomysł na misje w Afryce?
Już w czasach seminarium zapragnąłem tam wyjechać. Kiedy otrzymałem zgodę na wyjazd, najpierw do Francji, aby się przygotować językowo i duszpastersko, myślałem wόwczas, że moim krajem posłania będzie Rwanda, tym bardziej ze moja praca magisterska traktowała o posłudze Księży Marianόw w Rwandzie w tym kraju w latach 1984-2000. Moja przyszłość rozstrzygnęła się podczas jednej z wizyt przełożonego generalnego w Kamerunie i to tam zostałem posłany.
Co Księdza zachwyca w Kamerunie?
Kamerun jest pięknym krajem, określanym mianem „Afryki w miniaturze” ze względu na rόżnorodność klimatu: morski, pustynny, gόrski, tropikalny i sawannowy. Ludzie są otwarci, pragną słyszeć o Bogu. Cieszę się przebywaniem z nimi na co dzień i vice versa. Lubią i cieszą się, kiedy mόwimy w ich języku eton, kiedy sprawujemy Msze św. w dialekcie ewondo.
Czy jest Ksiądz szczęśliwy?
Tak, ponieważ mogę być blisko ludzi, którzy potrzebują usłyszeć o Panu Bogu. Kiedy tam jechałem, nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań. Chciałem, by to, co zastanę, kontakt z ludźmi, sprawy zdrowotne tak się ułożyły, żebym mógł tam pracować. Muszę przyznać, że teraz nie wiem, czy chciałbym pracować gdzie indziej.
Jak wygląda typowy dzień misjonarza?
Kamerun jest położony w bliskiej odległości od rόwnika, co sprawia że słońce wstaje i zachodzi z małymi zmianami o tej samej porze, rano o 6:00 i wieczorem o 18:00. Wstajemy o wschodzie słońca, Mszę św. odprawiamy o godz. 6:30. Po niej mamy modlitwy poranne i śniadanie o 8:00. Czas do obiadu zajmują nam obowiązki i prace. Kwadrans przed godziną 13-stą spotykamy się na modlitwie południowej, po ktόrej spożywamy obiad i udajemy się na sjestę. Popołudniu mamy czas na wypełnianie pozostałych obowiązkόw. O godz. 18:30 gromadzimy się na modlitwach wieczornych, po ktόrych jemy kolację; po niej mamy rekreację i ok. 22:00 idziemy spać. Wtorek i piątek po Mszy św. przeznaczone są na spotkania w biurze parafialnym.
Co udało się tam zrobić przez 20 lat?
Przybyliśmy do Kamerunu na zaproszenie ks. biskupa Jana Ozgi, Ordynariusza diecezji Doumé – Abong-Mbang do pracy w jego diecezji. Przez pierwsze trzy lata mieszkaliśmy i pracowaliśmy na biskupstwie. Następnie ksiądz biskup powierzył nam parafię w miejscowości Atok. Musieliśmy wszystko postawić na nogi, odbudować parafię pod względem duchowym i materialnym. Od 2004 roku prowadzimy tam Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Od 2010 mamy nasze mariańskie seminarium w Ngoya (niedaleko stolicy kraju Jaunde; diecezja Obala) dla klerykόw z Rwandy i Kamerunu. Cieszymy się powołaniami, są one potwierdzeniem Bożego błogosławieństwa dla naszego Zgromadzenia. Od 2010 mamy ośmiu mariańskich kapłanów z Afryki: Kamerunu, Rwandy i Republiki Demokratycznej Konga. Od pięciu lat pracujemy w naszej nowej parafii pw. św. Jana Pawła II w miejscowości Minkama w diecezji Obala, na zaproszenie tamtejszego ordynariusza, ks. Bpa Sosthene’a Bayemi Matjei, który powierzył jej budowę od podstaw. Ukończyliśmy już budowę nowego domu zakonnego, w ktόrym zamieszkaliśmy w Boże Narodzenie 2018 r. W czasie tych wakacji zaczęliśmy budowę kościoła parafialnego. Dziś pracuje w Kamerunie dwudziestu marianów.
Organizujecie wakacje dla dzieci i młodzieży. Jak one wyglądają?
Jest katecheza, adoracja Najświętszego Sakramentu, w czasie ktόrej dzieci i młodzież mają możliwość skorzystania z sakramentu pojednania oraz praca na rzecz misji. Uczestnicy dostają od nas ciepłe posiłki. Po trzydziestu dniach roboczych otrzymują od nas wyprawkę do szkoły. To jest dla nich radosne i twórcze. Mogą uczyć się, czym jest praca i poznać jej wartość. W zeszłym roku widziałem na ich twarzach radość i satysfakcję. Mogliśmy uścisnąć sobie dłonie i podziękować za ten wspólny czas. Wiem, że to było dla nich ważne. Poprzez uczciwą pracę i dbanie o swojej życie mogą się rozwijać i myśleć o tym, jakimi wartościami będą się kierowali w przyszłości.