Czego żąda od nas Matka Boża z Fatimy i do czego nas wzywa?
Zrozumienie orędzia z 1917 r. wymaga od nas przyjęcia trzech elementów.
Pierwszy z nich to osoba Matki Bożej, ktoś, kto zna zarówno dzieje przeszłe i ich konsekwencje, jak i czasy obecne z ich ukrytymi niebezpieczeństwami, a także przyszłość i skutki wyborów podejmowanych w niej przez ludzkość. Więcej, Maryja zna wszystkie zakamarki naszego serca, nasze możliwości, naszą nędzę i wielkość. Zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość każdego z nas. Gdy Ona mówi, świat musi nastawić ucha. Gdy Ona przemawia, każdy z nas musi uważnie słuchać!
Drugi element orędzia to Maryjne żądania. Matka Najświętsza przychodzi do Fatimy z konkretnym przesłaniem, które jest tak naglące, że nie powinno pozostawiać nam wyboru: trzeba je przyjąć! Pani Fatimska to współczesna „Hodegetria” - Ukazująca Drogę! Trzeba spojrzeć w stronę, którą nam ukazuje i pójść we wskazane przez Nią krajobrazy, nawet jeśli - gdy rozglądamy się wokół - inne miejsca wydają się nam lepsze, ciekawsze, łatwiejsze, piękniejsze. To prawda, wybór nie jest łatwy; Maryja wskazuje drogę, która wymaga wiele.
Wreszcie element trzeci, tak samo ważny… Zawiera się on w wyrażeniach: „od nas” i „do nas”. Musimy przestać pytać: „Co Matka Boża powiedziała pastuszkom?”, a zadać pytanie: „Co Ona powiedziała do mnie?”. Bo orędzie fatimskie jest adresowane do Ciebie. Kiedy zaczynamy pisać zdanie: „Maryja… prosi…”, musimy zamknąć je słowem „mnie”. Ona mówi do mnie. Nie „do pastuszków”, nie „do tamtych ludzi z 1917 r.”, nie do jakichś „Maryjnych gorliwców”, ale do mnie! Dopiero wtedy orędzie z Fatimy staje się prawdziwe.
Wystarczy sobie wyobrazić, że Maryja ukazała się właśnie nam, że właśnie do nas mówiła, że nas prosiła, że to my byliśmy wizjonerami i odbiorcami jej orędzia. Czy gdyby stanęła przed nami Matka z Nieba, czy nasze życie nie zmieniłoby się, i to radykalnie? Wchodzimy w niezwykły świat fatimskiej interwencji, przechodzimy przez całą strefę objawień i wychodzimy z niej tacy sami, jacy w nią weszliśmy. Jakby Fatima nie miała w sobie mocy Bożej i łaski po brzegi. Spójrzcie, jak inaczej wyglądało to w życiu pastuszków: Hiacynty, Franciszka, Łucji. Objawienia fatimskie zmieniły je całkowicie. Weszły w nie zwykłe dzieci, a wyszło troje świętych! Brakuje na tej liście czwartego Bożego dziecka: każdego z nas!
Czego Maryja żąda? Skupmy się na dwóch najważniejszych prośbach Maryi, bo to i tak ponad to, co potrafimy. W pierwszym objawieniu Matka Najświętsza mówi: „W październiku powiem kim jestem i czego chcę”. Przeskakujemy więc do ostatniego spotkania Maryi z pastuszkami, pomijamy pozostałe, by jak najszybciej usłyszeć, czego Ona od nas oczekuje. Słyszymy dwa żądania. Drugie, które jest wprost odpowiedzią na pytanie: „Czego chcę”, brzmi: „Stop grzechowi!”. Maryja mówi: „Niech ludzie więcej nie obrażają Boga grzechami!”. Mam przestać grzeszyć, już dziś, teraz - w chwili, gdy usłyszałem te słowa, mówię złu: „Nie ulegnę pokusie! Nie zgrzeszę! Nie będę służył szatanowi, ale Bogu!”. Druga prośba pozostaje ukryta w tytule Maryi. Na pytanie: „Kim jestem”, Ona odpowiada: „Jestem Matką Bożą Różańcową”. Przedstawia się nam jakby z imienia i nazwiska. Jest Matką Boga i jest „Różańcowa”. Mam budować swe codzienne życie na różańcowej modlitwie. Rzeczywiście, Maryja powtarza w Fatimie: „Odmawiajcie codziennie różaniec”.
Ten różaniec okaże się źródłem łaski, która pozwoli mi nie tylko wołać: „Koniec grzechowi!”, ale i nie popełniać grzechów.
Wincenty Łaszewski
Zobacz: Z Niepokalaną (Jesień 3, nr 91, 2017, s. 14)