Dał Bogu 5 lat. I nie zawiódł się…


Nie kryje się z tym, że to właśnie kobiety miały niezwykły wpływ na jego życiowe decyzje. Wszak to także dzięki nim wybrał seminaryjną ścieżkę. To one pokazały mu, jak prawdziwy mężczyzna powinien posługiwać w życiu. To wreszcie jedna z nich pochwyciła go za barki i nie puszcza po dziś dzień.

Dziś w naszym cyklu „Ja, Marianin” przepytujemy Ks. Pawła Naumowicza MIC, kustosza sanktuarium na Mariankach.


    Gdy któregoś dnia pokazał swojej mamie specjalne pismo, którego oczekuje się od rodziców kandydata wstępującego do zakonu Księży Marianów, ta zapytała prowokacyjnie:
– A co będzie jak nie podpiszę?
– Mamusiu, nic się nie stanie – odpowiedział ze spokojem dwudziestoparoletni Paweł. – Ja i tak tam pójdę. Ta decyzja została już podjęta.
    Mama doskonale wiedziała, że jej ukochany syn dokładnie wszystko przemyślał. Wszak miał na to całe pięć lat. Dokładnie tyle dał Panu Bogu na przekonanie siebie, czy powołanie do zakonu jest tym, czego od niego chce. Jak się okazało, trafił w dziesiątkę. Bóg miał wobec Pawła taki właśnie plan.
– Pamiętam jednego z pierwszych marianów, którego spotkałem w życiu. Ksiądz Olgierd bardzo wyraźnie insynuował, że widziałby mnie jako duchownego. Tak mnie tym wówczas zdenerwował, że pomyślałem sobie, że nawet jeśli rzeczywiście miałbym wstąpić do zakonu, to na pewno nie do tych marianów. Prędzej do jezuitów.
    Dziś wiemy, że nie tylko ksiądz Olgierd, ale także sam Bóg widział to inaczej.

To ma sens!
    W szkole nie lubił języka polskiego ani historii, więc jako kierunek na studia wybrał elektronikę na Politechnice Gdańskiej. To tam, mieszkając w akademiku, poznał wspaniałych ludzi, z którymi po dziś dzień utrzymuje kontakt.
– Wcześniej miałem się bowiem za mocno wycofanego i nieśmiałego chłopaka – wspomina zmianę, jaka zaszła w nim wtedy podczas studiów.
    To właśnie w czasie studiów zaczęły się wspólne wędrówki po górach ze znajomymi. Zaczęły się obozy, rajdy, wyjazdy. Było też wielkie zakochanie.
– Dzięki Asi nauczyłem się naprawdę bardzo wiele – wspomina z uśmiechem ksiądz Paweł. – Mimo że ostatecznie się rozstaliśmy, otworzyła mi serce. Na miłowanie. To miało niebanalny wpływ na moją decyzję o powołaniu.
    Po Beskidzie Niskim wędrował samotnie, niosąc pod pachą „Wyznania św. Augustyna”. I zastanawiając się, o co tak naprawdę chodzi autorowi. Kiedy indziej na wakacje, za namową koleżanki, wybrał się pomagać w opiece nad niepełnosprawnymi i chorymi.
– Ta dziewczyna powiedziała mi wtedy, że potrzebują facetów. Że za mało się ich zgłosiło do pomocy – ksiądz Paweł odtwarza w pamięci przyczynę swojego dołączenia do ekipy wolontariuszy. – Dopiero na miejscu okazało się, że tymi, którzy się zgłosili, jest trójka mariańskich kleryków. Obserwując ich na tym obozie, pomyślałem, że właśnie tak chciałbym żyć. Że to ma sens!

Despota o niskiej samoocenie
    Jako kapłan posługiwał w wielu miejscach. Był w Rzymie, był w Boliwii, dziś opiekuje się grobem świętego założyciela Zakonu Księży Marianów w Górze Kalwarii. Nadal jednak lubi czmychnąć w ukochane góry. Zimą koniecznie na Czerwone Wierchy i na Zawrat. Latem Bieszczady i Beskid Niski. O swojej miłości do górskich wędrówek najlepiej przekonali się jego mariańscy współbracia, gdy goszcząc go na misji w Rwandzie zaproponowali uczestnikom wyjazdu wycieczkę do lasu, aby obejrzeć goryle. Ksiądz Paweł grzecznie podziękował, wybierając wyprawę na wulkan.
    Nie ma zmiłuj: by zdobyć wszystkie te szczyty, ksiądz Paweł musiał dbać o formę. Swego czasu mieszkańcy Wiecznego Miasta bardzo często widywali pewnego marianina biegającego w kółko wokół Murów Aureliańskich bądź w okolicy Villa Ada Savoia. Dziś z za to mieszkańcy podwarszawskiej Góry Kalwarii mogą spotkać go, jak biega po okolicznych nadwiślańskich lasach.
    Co ciekawe, część współbraci ma księdza Pawła za nazbyt despotycznego i siejącego terror.
– Może to wszystko przez moją mocno zaniżoną samoocenę – zastanawia się na głos duchowny. Po chwili wybucha jednak głośnym śmiechem.
    W wolnym czasie czyta książki. Kiedyś zaczytywał się w science-fiction. Lubił Lema i Lewisa. Dziś większość lektur, jakie bierze do ręki, to książki dotyczące Pisma Świętego. Tych czytuje po kilkadziesiąt rocznie.
    Gdy pytamy go o marzenia, odpowiada bez wahania:
– Dostać się do Nieba.
    Kilka razy w życiu podczas doświadczenia uwielbienia Boga, miał chwilowe poczucie spełnienia. Bezkresnego szczęścia. Tak też widzi Niebo. I o takim Niebie marzy.

Bóg nie oszukuje
    Przed pójściem na studia podjął się zakładu z Panem Bogiem. Dał Mu 5 lat, aby przekonał go, czy powoływanie to aby na pewno droga dla niego.
– Od początku bałem się dwóch rzeczy – wspomina ksiądz Paweł. – Że decyzja o pójściu do seminarium będzie oznaczać dobrowolne wyrzeczenie się możliwości podróżowania oraz posiadania dzieci. Mimo to uznałem, że chcę podjąć te wyrzeczenie. Dla Niego.
    Dziś po kilkudziesięciu latach bycia księdzem doskonale widzi, jak dobry Bóg dał mu za to wyrzeczenie nieporównywalnie więcej.
– Dał mi znacznie ponad to, co mogłem oczekiwać – dodaje po chwili zastanowienia. – Pogodziłem się z tym, że koniec z podróżami, a przecież zostając marianinem podróżowałem nieporównywalnie więcej niż mógłbym to robić jako projektant układów scalonych, do którego to zawodu predestynowały mnie studia. Oddałem Bogu moje marzenie o rodzinie i dzieciach, a On dał mi w zamian tak wielu ludzi dokoła, że w życiu bym się tej mojej nowej rodziny nie doliczył.
    Dziś wie, że Bóg go nie oszukał. I próbuje zarazić Miłością do Niego każdego, kogo tylko spotka na swojej drodze. A grono jest coraz liczniejsze. Wszak Bóg zawsze daje więcej niż się możemy spodziewać…

Pomódlmy się dzisiaj za ks. Pawła. Marianina.

#SPM #JaMarianin #KsiezaMarianie #Marianin

udostępnij w social media


Zapisz się do newslettera!
* pole wymagane
Używamy plików Cookies!
Strona korzysta z niezbędnych plików Cookies w celu zapewnienia prawidłowego działania (ustawienia).
Preferencje plików cookie
Wykorzystanie plików cookie
Strona korzysta z niezbędnych plików Cookies, aby zapewnić podstawowe funkcjonalności strony i polepszyć Twoje wrażenia online. Możesz wybrać dla każdej kategorii, aby w dowolnym momencie wyrazić zgodę. Aby uzyskać więcej informacji na temat plików cookie i innych poufnych danych, zapoznaj się z pełną polityką prywatności.
Więcej informacji
W przypadku jakichkolwiek pytań dotyczących naszej polityki dotyczącej plików cookie prosimy o kontakt.