Dieta informacyjna
Któregoś dnia przyszedł do mnie pewien mężczyzna i poprosił o rozmowę. Przeżywał wątpliwości dotyczące wiary i życia w Kościele. Na wstępie od razu zaznaczył, że nigdy nie będzie przyjmować Komunii Świętej od nadzwyczajnego szafarza. Trochę zdziwiony tym zdaniem zapytałem wprost, z jakiego powodu. On z niezachwianą pewnością odparł, że tak powiedział Pan Jezus. Wtedy zdziwiłem się jeszcze bardziej, dlatego dopytałem, w którym miejscu Ewangelii znajduje się takie stwierdzenie Chrystusa. Na to ten pan wyjaśnił mi, że Chrystus mówił to przez proroka. Zaskoczony zapytałem, którego proroka ma na myśli. Usłyszałem konkretne imię i nazwisko, które nic mi nie mówiło. Dodał, że można znaleźć te „proroctwa” na pewnej stronie internetowej. Zakomunikowałem mu, że nie znam tego człowieka i pozwoliłem sobie na małą złośliwość, pytając mojego rozmówcę, czy wierzy bardziej Kościołowi, czy jakiemuś „prorokowi” z internetu. Kiedy ten się oburzył, że zadałem takie pytanie, powtórzyłem je i wyjaśniłem mu, że albo wierzymy w to, co mówi Kościół, albo ufamy jakimś samozwańczym internetowym „prorokom”.
Poranne wiadomości
Zacząłem od przytoczenia tej historii, ponieważ żyjemy w czasach, w których chcąc nie chcąc, jesteśmy otoczeni przez media. Trudno nam uciec od tego, że każdego dnia bombardują nas informacje. Niektórzy, wstając rano, od razu sięgają po komórkę, sprawdzają, co przygotowały nam algorytmy sztucznej inteligencji i jakie informacje oferują nam danego dnia. Inni sprawdzają pocztę elektroniczną, przeglądają powiadomienia na WhatsAppie, Messengerze i innych komunikatorach. Przy śniadaniu często włączamy telewizor, aby wiedzieć, co się wydarzyło w ostatnich godzinach. Kiedy wsiadamy do samochodu, włączamy radio albo słuchamy podkastów, by być na bieżąco. Co kilka minut sprawdzamy powiadomienia na komórce, bo może wydarzyło się coś nowego. Po powrocie do domu zmęczeni włączamy serial na jednym z kanałów streamingowych, bo przecież trzeba odpocząć.
Wiem, że trochę przesadzam z tym obrazem, ale chciałbym pokazać, jak bardzo jesteśmy przebodźcowani wiadomościami. Niektórzy badacze mówią wprost, że każdego dnia konsumujemy więcej informacji, niż człowiek żyjący 200 lat temu przyjmował w ciągu całego swojego życia. Niestety nasze mózgi nie ewoluują tak szybko, aby nauczyć się w bezpieczny sposób przyswajać aż takie dawki nowinek. Bardzo często powoduje to różnego rodzaju stany depresyjne, lękowe albo rodzi agresję. Innymi słowy: nie jesteśmy przyzwyczajeni do asymilowania chaosu informacyjnego.
Każdy z nas jest twórcą
Jest jeszcze druga strona tego medalu. Otóż przez wiele wieków funkcjonowaliśmy w realiach, w których pewna bardzo mała grupa ludzi tworzyła materiały przekazywane potem innym. Kupowaliśmy książkę, gazetę albo włączaliśmy telewizor, żeby przyjąć treści przygotowane przez kogoś innego. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Każdy z nas może być twórcą. Niektórzy, czytając te zdania, mogą nie dowierzać. Spróbujmy sobie jednak przypomnieć, kiedy ostatnio wysłaliśmy jakąś pobożną grafikę albo filmik do wielu naszych znajomych na WhatsAppie. W takiej sytuacji to my stajemy się promotorami treści, komunikując je innym. W epoce mediów społecznościowych każdy człowiek przemienia się w autora i powinien uczyć się brać odpowiedzialność za informacje, które rozsyła.
Te zmiany dokonały się w ostatnich 30 latach. Powodują one, że często czujemy się zagubieni. W dobrej wierze przekazując różne treści, także religijne, swoim znajomym, niejednokrotnie stajemy się spamerami. Rozsyłamy bowiem niekoniecznie chciane informacje. Z drugiej strony sami wielokrotnie ignorujemy wiadomości od naszych bliskich, nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich powiadomień i narzekamy na to, że narzędzia, które miały nam pomóc w komunikacji, tak naprawdę powodują, że oddalamy się od siebie.
Poszukaj ciszy
Kiedy Pan Jezus wysyłał uczniów, by głosili Dobrą Nowinę, zlecał im jednocześnie misję, żeby uzdrawiali chorych, wypędzali złe duchy. Kiedy wracali do Jezusa i opowiadali o owocach ich wyprawy, z jednej strony czuli się bardzo zmęczeni, ale z drugiej – niesamowicie podekscytowani. Wówczas Jezus powiedział im, aby poszli i odpoczęli nieco. Może to się wydawać dziwne. Dlaczego mieli iść osobno i odpoczywać? Przecież zostało jeszcze tyle osób do uzdrowienia, tyle złych duchów do wypędzenia. Tak wielu czeka na dobre słowo! Tymczasem Jezus kazał im iść osobno i odpocząć. To jednak miało głęboki sens, bo dobry Bóg wie, że potrzebujemy czasu ciszy i swego rodzaju pustyni, aby na nowo się z Nim spotkać.
Żyjemy w czasach, kiedy otacza nas hałas informacyjny. Jezus mówi nam dzisiaj: „Wyłącz powiadomienia, nie czytaj nowych wiadomości, wyłącz na chwilę telewizor albo radio, nawet jeśli są tam pobożne audycje. Wystarczy, że znajdziesz ciszę, aby spotkać się ze Mną”. Modlitwa różańcowa jest wciąż tak bardzo aktualna, bo daje nam przestrzeń ciszy i kontemplacji. Nie musimy się spieszyć, odmawiając kolejne Zdrowaś Maryjo, możemy wyłączyć wszystko, co nas absorbuje, aby na nowo spotkać Jezusa.
W tym kolejnym roku Wielkiej Nowenny Różańcowej chciałbym zaprosić Was do cyklu konferencji poświęconych mediom i różańcowi. Pozornie nie mają ze sobą wiele wspólnego. Jednak, aby znaleźć przestrzeń na modlitwę, potrzebujemy ciszy, krytycznego spojrzenia na to, czego słuchamy, co oglądamy i co czytamy. Postaramy się dostrzec szanse, jakie dają środki masowego przekazu, aby uczyć się wzrastać w modlitwie. Jednocześnie zobaczymy, jak roztropnym i krytycznym trzeba być w korzystaniu z mediów, aby wierzyć bardziej Kościołowi niż internetowym „prorokom”.
Punkty do refleksji
1. Zrobię sobie jednodniowy post od wiadomości pochodzących z internetu, radia i telewizji.
2. Policzę, ile czasu zajmują mi każdego dnia media – łącznie z korzystaniem ze smartfonu
ks. Łukasz Wiśniewski MIC