Ks. Marek Szczepaniak MIC: Jest wiele osób biednych, chorych, które nauczyły mnie miłości do Kościoła i Boga
Brazylijczycy nie przejmują się wieloma sprawami, które w naszej mentalności byłyby problemem. Wszytko oddają Bogu, nie narzekają. Starają się jak najwięcej radości czerpać z życia. Tego na pewno możemy się od nich nauczyć.
Katarzyna Matusz-Braniecka: Czym się zajmują misjonarze w Brazylii?
Ks. Marek Szczepaniak MIC, pracuje na misjach w Crateus w stanie Ceará w północno-wschodniej Brazylii: Jest to głównie praca parafialna, duszpasterstwo trzeźwościowe i więzienne. To jest nasza misja, którą przyjęliśmy kiedy marianie celebrowali 50-lecie obecności w Brazylii, jako wotum wdzięczności za beatyfikację Ojca Założyciela św. Stanisława Papczyńskiego. Wtedy postanowiliśmy objąć naszą działalnością regiony bardziej północne, gdzie są większe potrzeby. Poszliśmy do parafii, do której od początku wiedzieliśmy, że nas nie utrzyma. W sensie finansowym jest to misja deficytowa, do której dokładamy. W sensie duchowym pomagamy Kościołowi w Potrzebie. Pracujemy w wielkiej parafii, która ma 50 kaplic. Jest tam nas trzech księży i kleryk na stażu.
Jak wygląda standardowy dzień misjonarza?
Normalne życie zakonne naszych księży… Wstajemy o 6.30, o 7.15 mam modlitwy, rozmyślanie. O ósmej pijemy kawę, a potem mamy różne zajęcia: odwiedzamy chorych, przyjmujemy ludzi w kancelarii, załatwiamy codzienne sprawy domowe. O 12.00 jemy obiad, po nim mamy mały odpoczynek. Jest on konieczny, ponieważ są duże upały. Następnie jeden z księży jedzie do radia, ponieważ o 15.00 jest prowadzona na żywo Koronka do Miłosierdzia Bożego, a pozostali rozjeżdżają się samochodami do kaplic z posługą duszpasterską. Wieczorem mamy Mszę św. w kościele. Poza kaplicami w terenie, obsługujemy także siedem dużych wspólnot skupionych wokół kaplic w mieście. Zwłaszcza w soboty i niedziele odprawiamy w nich Msze św.
Na czym polega duszpasterstwo więzienne?
Jest to skomplikowane. Żeby lepiej zrozumieć naszą pracę trzeba by poznać rzeczywistość brazylijską. Tamtejsza polityka więzienna, szczególnie resocjalizacja człowieka uwięzionego lub skazanego, jest bardzko wieloaspektowa. Więzienia są przepełnione, nie są odpowiednio przygotowane, większość osób odsiadujących karę nie pracuje, jest duża przestępczość wśród więźniów. Działają organizacje mafijne, które czasami właśnie z więzienia kierują życiem kryminalnym poza więzieniem, mają telefony komórkowe i dostęp do telewizji.
W naszym stanie Ceará były ostatnio prowadzone specjalne interwencje mające na celu rozbicie siatki mafijnej. Gubernator zaprosił policjanta wyspecjalizowanego w pacyfikacji zbuntowanych więźniów. Jednego wieczoru oczyszczono z osadzonych wszystkie więzienia lokalne znajdujące się na terenie naszych gmin i powiatów. Działania były prowadzone bez wiedzy sędziów. Odsiadujących kary przewieziono autobusami do stolicy stanu – Fortalezy. Tam byli selekcjonowani, przesiewani, sprawdzano kto jest w jakie zbrodnie uwikłany, z jaką grupą mafijną ma powiązania. Ludzie rozpoczęli bunt, m.in. zaczęły się podpalenia samochodów na ulicach. Z Crateus do Fortalezy jedzie się 6-7 godzin, te miasta są położone od siebie w odległości ponad 350 kilometrów. Bliscy, którzy chcieliby odwiedzić więźniów musieliby bardzo dużo zapłacić by do nich dojechać. Poza tym odwiedziny przez ponad miesiąc były zabronione. Niektórzy więźniowie nie przeżyli podróży, ponieważ nie wzięli leków, byli zabierani z więzień nagle. Zrozpaczone żony, matki, nie wiedziały, gdzie ich mężowie, synowie się znajdują, nie mieli z nimi kontaktu. Razem z promotorem sprawiedliwości i diecezjalną Komisją Sprawiedliwość i Pokój zaczęliśmy się nimi opiekować i dochodzić ich praw.
Czy uzależnienia są dużym problemem w Brazylii? Jak wygląda duszpasterstwo trzeźwościowe?
Duszpasterstwo trzeźwościowe założyli 21 lat temu biskupi, żeby odpowiedzieć na epidemię głównie narkomanii, ale również pijaństwa. Działa ono podobnie jak Grupy Anonimowych Alkoholików (AA), w wersji katolickiej. Też jest dwanaście kroków, ale mocno osadzonych w doktrynie chrześcijańskiej, w Słowie Bożym. Za zgodą biskupa założyliśmy takie grupy samopomocy w naszej diecezji. Pomagamy ludziom, którzy się do nas zgłaszają. Prowadzimy grupy dzielenia się. Pomagamy także w dotarciu do wspólnot terapeutycznych. W Brazylii działają farmy nadziei, w których ludzie mogą otrzymać pomoc w walce z nałogiem, ale przebywając w nich są zobowiązani żyć w abstynencji. Po roku czasu spędzonym na takiej farmie następuje dalsza resocjalizacji. Rodziny, które już jakiś czas przychodzą na nasze spotkania, na grupy dzielenia, potem pomagają innym.
Obecnie w Polsce mamy bardzo duże upały, ale też często pada deszcz, jak radzą sobie Brazylijczycy w tak gorący czas?
W Brazylii są dwie pory: sucha i deszczowa. Pora sucha trwa od kwietnia/maja do grudnia/stycznia i wówczas nie ma ani kropli deszczu. W ostatnich latach zimą, to znaczy w porze deszczowej, nie padało wystarczająco dużo, więc ludzie nie mieli wody do picia. Mimo, że są robione sztuczne zbiorniki, przy każdym domu jest cysterna na deszczówkę, wody brakowało.
Wykopaliśmy studnię głębinową i znaleźliśmy wodę, ale jest ona słona. Odsalacz służy do filtrowania i odsalania wody. Z brudnej i słonej wody po przefiltrowaniu i odsoleniu otrzymujemy wodę, która nadaje się do picia.
Przy rozdzielaniu tej wody pracują wolontariusze. Ludzie przynoszą ze sobą bukłaki 20-litrowe, które mogą napełnić wodą pitną za niecałe 1 zł. Normalnie taka ilość wody kosztuje 8-10 zł. Chciałbym podziękować Stowarzyszeniu Pomocników Mariańskich za odsalacz, który od ponad trzech lat jest zainstalowany i funkcjonuje.
Jak długo trwa Księdza posługa misyjna?
Na misję wyjechałem w październiku 1981 roku. Miałem sześcioletnią przerwę, gdy opuściłem Brazylię. Pokochałem ją jako moją drugą ojczyzną, posiadam tamtejsze obywatelstwo. Tam pewnie zostanę, mamy ładny cmentarz. Także 38 lat pracy misyjnej, a wczoraj skończyłem 40 lat kapłaństwa.
Pomagamy biskupowi i księżom. Pracujemy w jednostce wojskowej, pomagamy w duszpasterstwie dzieci. Duszpasterstwo to założyła Brazylijka s. Zilda Arns, która najpierw przygotowała specjalny plan dla kobiet oczekujących dziecka, a następnie opracowała program towarzyszenia im w rozwoju dziecka do 5-6 lat. Wspaniały program, obsługiwany przez wolontariuszki. Dzięki dużemu zaangażowaniu, podawaniu samodzielnie robionych kroplówek, zapobiegano wielkiej śmiertelności dzieci. Ocalono wiele tysięcy najmłodszych przed śmiercią w wyniku odwodnienia. Sama zginęła od gruzami w czasie trzęsienia ziemi. Obecnie jest kandydatką na ołtarze.
Co jest fascynującego w Brazylijczykach? Czego możemy się od nich nauczyć?
Brazylijczycy są bardzo otwarci, czuli, szczerzy. Bardzo kochają Kościół i księży. Tam nie ma wrogości, antyklerykalizmu. Choć działają różne sekty, nie każdy jest człowiekiem wierzącym, nie ma takich sytuacji, by ktoś wyzywał księdza na ulicy. Księża wprawdzie nie chodzą w sutannach, ale i tak wiadomo, że to jest ksiądz, osoba, którą należy szanować.
Brazylia przede wszystkim nauczyła mnie prostoty, wolności synów Bożych. Od tamtejszych ludzi uczę się bliskości i dobroci. Oni są skoncentrowani na istocie, na zaufaniu Bogu. Jest wiele osób biednych, chorych, które nauczyły mnie miłości do Kościoła i Boga. Brazylijczycy nie przejmują się wieloma sprawami, które w naszej mentalności byłyby problemem. Wszytko oddają Bogu, nie narzekają. Starają się jak najwięcej radości czerpać z życia. Tego na pewno możemy się od nich nauczyć.