Mistyka dla wybranych?
Od pewnego czasu nie daje mi spokoju zagadnienie mistyki w życiu człowieka wierzącego. Rozumiem potrzebę korzystania z sakramentów, codzienną modlitwę, akty zawierzenia Bogu. Natomiast mistyk to ktoś wybrany przez Boga i szczególnie uprzywilejowany. Czy można więc w ogóle myśleć o jakiejś drodze doświadczenia mistycznego dla zwyczajnych ludzi? Czy takie pragnienie nie jest po prostu wyrazem pychy?
Żartobliwie mógłbym odpowiedzieć, że na przedstawione przez Panią rozumienie mistyki najlepiej odpowiedziałby mistyk. Ale skoro Pani pyta mnie, spróbuję pokazać jak doświadczenie mistyczne rozumiane jest w nauczaniu Kościoła. Najprościej mistyka oznacza to, co człowiek może zobaczyć i czego doświadczyć zamykając oczy i wnikając w siebie – nie mam tu oczywiście na myśli zadumy podczas spaceru czy „mistyki gór”. Mistyka dotyka tajemnicy, a tajemnica rozgrywa się pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Mistykę – podobnie jak wiarę – można poznać po owocach. A owocem jest zdolność powiązania modlitwy i działania, poznania i miłowania.
Nie ma uprzywilejowanych ludzi, ale niewątpliwie są uprzywilejowane formy przeżywania relacji z Bogiem. W swym najgłębszym rozumieniu mistyka jest zjednoczeniem z Bogiem i w tym znaczeniu jest wolnym darem Boga. Jednak jest ona poprzedzona pewnym wysiłkiem ze strony człowieka (wspomniane przez Panią życie modlitwy, sakramenty, akty zawierzenia). W swoim najbardziej podstawowym znaczeniu doświadczenie mistyczne jest już obecne w pierwszym świadomym akcie wiary, a pierwszą predyspozycję do zjednoczenia z Bogiem otrzymuje człowiek w momencie chrztu świętego.
Rozum lubi jednak pewne rzeczy porządkować. Dlatego w teologii mistycznej mówi się o trzech etapach: oczyszczeniu, oświeceniu i zjednoczeniu. Byłbym jednak ostrożny w zbyt technicznym rozumieniu tych etapów. To nie jest tak, że pierwsze pięć lat to oczyszczenie, następne dziesięć oświecenie, a potem już naturalna konsekwencja – zjednoczenie z Bogiem. Raczej należałoby mówić o etapach życia, na których następuje oczyszczenie – oświecenie – zjednoczenie. Po każdym z takich etapów Bóg coraz bardziej udziela siebie wierzącemu i następuje coraz ściślejsze z Nim zjednoczenie. Nie oznacza to jednak, że Bóg musi po każdym kolejnym etapie prowadzić człowieka wyżej, ani też, że Bóg nie może dotknąć człowieka swoją łaską i pociągnąć do zjednoczenia z sobą, niezależnie od ludzkich wysiłków.
Trzeba po prostu unikać dwóch postaw: pierwszej, że mistyka nie jest dla mnie; drugiej, że można ją wypracować i swoiście zmusić Boga do udzielenia tej łaski. Kluczem, jak w całej postawie wiary, pozostaje pokora i ufność Bogu, że czystym sercem nie pogardzi.
Ks. Jarosław A. Sobkowiak MIC
Zobacz: Z Niepokalaną (Jesień 2, nr 94, 2018, s. 20) Tutaj