Nieuporządkowane serce - zapytaj marianina
Wielokrotnie słyszymy o zagrożeniach, jakie czyhają na człowieka. Dotyczą one zdrowia, bezpieczeństwa ale także życia duchowego. Tworzymy wciąż nowe listy zagrożeń zewnętrznych, a ja odnoszę wrażenie, że usiłujemy przeoczyć coś najważniejszego – coś co wypływa z nas samych. Czy nie odnosi ksiądz podobnego wrażenia?
Trafiła Pani w sedno. Nie będę się odnosił do zdrowia i bezpieczeństwa. Pozostanę na poziomie życia duchowego. Osobiście reaguję prawie alergicznie na ukazywanie świata jako jednego wielkiego zagrożenia dla ducha. Przypomina to trochę jedną z opowieści skandynawskich o tym, jak człowiek, chcąc uchronić się przed dzikimi zwierzętami, obudowuje się bryłami lodu, tworząc lodowy dom. Kiedy ma już położyć ostatnią bryłę lodu, staje przed dylematem: jeżeli jej nie położę, dzikie zwierzęta mnie zagryzą, jeśli zaś ją położę, pozostając w środku, bezpiecznie uduszę się z braku tlenu. Tak właśnie można chronić się przed niebezpieczeństwami zewnętrznymi.
Odwołajmy się do biblijnego przykładu Adama i Ewy. Dwoje jednym ciałem. Jakże często usiłujemy przedstawić tę jedność jako wynik pełnego cielesnego oddania się osób. Tymczasem jest w tej interpretacji jakieś pęknięcie. W tej cielesnej jedności raz Adam określa Ewę jako kość z kości, innym razem oddaje tę jedność stwierdzeniem: niewiasta, którą postawiłeś przy mnie… Co zerwało jedność między ludźmi, co sprawiło, że przestali być jednością, będąc ciągle razem?
Kiedy Adam i Ewa mieli osobistą więź z Bogiem, cieszyli się jednością ze sobą. Gdy zaś stracili jedność z Bogiem, pękły wszelkie ludzkie więzy między nimi. Zatem to nie człowiek buduje jedność, lecz Bóg. Tak dzieje się w małżeństwie, w życiu społecznym, tak dzieje się w dialogu międzyreligijnym, w budowaniu jedności kościelnej, zakonnej.
Pismo Święte mówi inaczej…Często zagrożenie traktuje się jako przyczynę. Tymczasem to nie wąż w raju zdeterminował człowieka do grzechu, lecz nieuporządkowane serce człowieka, zdolne do podważenia relacji z Bogiem. Zagrożenie jest próbą, ale nie przeznaczeniem. Wszystko zależy od ludzkiego serca, od tego ku czemu skieruje całe swoje pragnienie. Nic nieczystego, co pochodzi z zewnątrz nie czyni człowieka nieczystym. Żadne zagrożenie zewnętrzne nie zagraża definitywnie życiu człowieka. Życie bierze siłę z serca i dopiero wtedy, gdy serce zdradzi, wszystko co wyjdzie z człowieka będzie nieczyste, nawet gdyby człowieka otaczało to co święte. Tak właśnie rodzi się grzech w człowieku, w Kościele, w świecie. W ten właśnie sposób rodzi się duchowa martwota w ludzkim życiu. Łatwiej tłumaczyć to wszystkim, co zewnętrzne. Jedynie
Ks. Jarosław A. Sobkowiak MIC
Zobacz: Z Niepokalaną (Zima 4, nr 96, 2018, s. 20) Tutaj