W liceum pani od matematyki stwierdziła, że idąc na księdza „się zmarnuję”
Na jego powołanie rodzina zareagowała zupełnie zwyczajnie. – Nie było fajerwerków. Nie zaskoczę cię tą historią – wspomina w rozmowie. Nawet koledzy ze szkoły przyznawali w prywatnych rozmowach, że „troszkę się spodziewali, że tak to się wszystko może skończyć”.