Pierwsza szkoła wiary


Rodzina dla współczesnego człowieka to albo przestrzeń ucieczki od problemów i azyl pełen miłości, albo wręcz przeciwnie – ich źródło, od którego chce uciekać. Można idealizować rodzinę, mówić, jaka powinna być, ale jednocześnie dobrze wiemy, ile problemów przeżywają nasze rodziny i jak często nie dorastają do tych ideałów. W Dokumencie z Aparecidy znalazłem kiedyś piękną diagnozę współczesnej rodziny. „Rodzina, «dziedzictwo ludzkości», (…) była i nadal pozostaje szkołą wiary, miejscem kształtowania wartości ludzkich i obywatelskich, środowiskiem, w którym człowiek się rodzi i jest przyjmowany wielkodusznie i z odpowiedzialnością. Obecnie znajduje się ona w niewątpliwie trudnej sytuacji ze względu na sekularyzację, relatywizm etyczny, różne ruchy migracyjne wewnętrzne i zagraniczne, ubóstwo, brak stabilizacji społecznej i antymałżeńskie prawodawstwo państwowe, które sprzyjając antykoncepcji i aborcji, zagraża przyszłości narodów”.

 

Przez trudy do gwiazd

To spojrzenie pełne nadziei i wiary pomimo trudności, jakich doświadczają współczesne rodziny, jest bliskie Kościołowi, który nieustannie widzi w tej podstawowej komórce społecznej przestrzeń przekazywania wartości, uczenia się bezinteresownej miłości oraz przekazywania wiary. I to mimo że małżeństwo i rodzina są dzisiaj miejscem spotkania z trudnościami. 

Kiedyś widziałem przepiękny obrazek w internecie przedstawiający dwójkę starszych ludzi spacerujących po parku – pod obrazkiem widniał podpis, że kiedyś, jak coś się zepsuło, to się to naprawiało, a dzisiaj wyrzuca się do kosza. Pierwszym wyzwaniem ewangelizacyjnym w rodzinie jest ukazanie wartości prawdy i wierności. Spotkałem wiele rodzin rozbitych, które cierpią, ponieważ jeden z małżonków nie chce stanąć w prawdzie. Jeśli zdradził, to oczywiście próbuje to sobie wytłumaczyć i nierzadko brnie w nowe kłamstwa, aby udawać, że jest w porządku. Ukazanie Chrystusa, który nie boi się prawdy o nas, stanowi dla rodzin wyzwanie ewangelizacyjne. Boimy się, że jak zgrzeszymy, to Bóg się na nas obrazi. Rozważając tajemnice z życia Jezusa, zobaczymy, że Bóg patrzy na nas dobrze mimo naszych niewierności i zawsze daje nam szansę.

 

Miejmy ufność!

Wielu rodziców przychodzi do mnie z wielkim problemem, ponieważ ich dzieci odeszły od Kościoła. Zawsze wtedy pytam, czy starali się przekazać im wiarę. W większości odpowiadają twierdząco. Jest to oczywista prawda, że rodzina jest miejscem przekazywania wiary. Musimy jednak pamiętać, że nie działa to automatycznie. Zabieraliśmy dzieci na niedzielne Msze Święte, modliliśmy się razem każdego dnia, rozmawialiśmy o wierze i dzieliliśmy się naszym świadectwem. To wszystko jest ważne, ale dziecko musi w pewnym momencie samo odkryć miłość Jezusa i pójść za Nim. 

Warto przypomnieć sobie własną drogę do Boga i wiele trudności, które na niej były. Nasza modlitwa różańcowa w intencji dzieci niech stanowi pomoc w cierpliwym towarzyszeniu im i uzdrowieniu z narzekania czy czarnowidztwa. Miejmy ufność! Życzliwa rozmowa, w czasie której z radością opowiemy o swoim doświadczeniu Boga, nawet jeśli nie będzie przynosić efektu, będzie głoszeniem Dobrej Nowiny. Nie wiemy, kiedy drogi dzieci skrzyżują się z Chrystusem, ale nasza modlitwa i życzliwość na pewno nie pójdzie na marne.

 

Wystarczą proste słowa

W naszych wspólnotach są także rodzice, którzy mają małe dzieci i uczą się cały czas przekazywania im wiary. Szczególnie dzisiaj stanowi to wyzwanie w całym zabieganiu codziennego życia. I tym bardziej nie zwalnia nas to z kochania swoich bliskich. Papież Franciszek w jednej z homilii powiedział: „Przekazywanie wiary może dokonywać się tylko językiem rodziny, taty i mamy, dziadka i babci. Później katecheci rozwiną ten przekaz swoimi wyjaśnieniami. Ale jeśli zabraknie tego języka, jeśli rodzice nie będą rozmawiali ze sobą językiem miłości, nie dokona się przekaz wiary”. Do głoszenia Ewangelii dzieciom nie są potrzebne teologiczne sformułowania, wystarczą proste słowa, że Bóg jest naszym Ojcem i jest blisko nas. Świadectwo rodziców modlących się i zapraszających dzieci do modlitwy będzie do końca ich życia mocnym znakiem wiary. Dziecko będzie pamiętać o tych chwilach, nawet gdy dorośnie. Nic nie zastąpi takiego znaku. Nieraz powtarzałem rodzicom dzieci pierwszokomunijnych, że choćbyśmy z wszystkimi katechetami stawali na głowie, na nic to się zda, jeśli dziecko wróci do domu i nie spotka tam żywego Chrystusa.

Warto dodać na koniec, że misji naszych rodzin nie sprzyja kontekst kulturowy, który charakteryzuje się subiektywizmem etycznym i praktycznym materializmem. Nierzadko godność osoby ludzkiej nie jest szanowana. Dzieci są zanurzone w tej atmosferze kulturowej, każdego dnia chłoną z mediów przekaz sprzeczny z naszymi wartościami. Stąd zaproszenie do codziennego ukazywania miłości jako daru od Boga. Pamiętajmy, że pomimo tych trudności, które mogą być zniechęcające, wspólnie możemy ukazywać piękno człowieka i piękno Boga. Wspólnoty rodzin, które się razem spotykają, dzieląc się doświadczeniem i modląc się razem, są znakomitą okazją do umacniania wiary i miłości.

 

Punkty do refleksji   

1. W jaki sposób rozmawiam z dziećmi i wnukami na temat wiary oraz Kościoła?

2. Jakie gesty miłości okazuję codziennie moim bliskim, szczególnie w obecności dzieci i wobec nich?

Ks. Łukasz Wiśniewski MIC

 

udostępnij w social media


Zapisz się do newslettera!
* pole wymagane
Używamy plików Cookies!
Strona korzysta z niezbędnych plików Cookies w celu zapewnienia prawidłowego działania (ustawienia).
Preferencje plików cookie
Wykorzystanie plików cookie
Strona korzysta z niezbędnych plików Cookies, aby zapewnić podstawowe funkcjonalności strony i polepszyć Twoje wrażenia online. Możesz wybrać dla każdej kategorii, aby w dowolnym momencie wyrazić zgodę. Aby uzyskać więcej informacji na temat plików cookie i innych poufnych danych, zapoznaj się z pełną polityką prywatności.
Więcej informacji
W przypadku jakichkolwiek pytań dotyczących naszej polityki dotyczącej plików cookie prosimy o kontakt.