Rozgłaszajcie na dachach
Czasy się zmieniają, zmieniają się narzędzia ewangelizacji, ale Dobra Nowina jest wciąż ta sama.
Prawie każdego dnia możemy znaleźć w prasie artykuły o kryzysie wiary, o odchodzeniu młodych od Kościoła. W telewizji pojawiają się reportaże lub filmy o pedofilii wśród duchownych. Z kolei ulicami naszych miast przechodzą parady promujące niemoralne zachowania. W Internecie zaś nierzadko dzieci i młodzież spotykają się z zalewem pornografii i przemocy. Kiedy uświadomimy sobie, w jakim otoczeniu żyjemy, bardzo łatwo o pokusę przygnębienia i zniechęcenia. Niektórzy mogą uznać, że nie warto nic z tym robić, bo dla tego świata nie ma już nadziei. Paulina Jaricot, choć żyła dwa wieki temu, zmagała się z tymi samymi problemami.
W gąszczu ideologii
Przełom XVIII i XIX w. we Francji to czasy rewolucji, ujawniania się wpływów masonerii i ideologii dalekich od Boga. Dzięki prasie i książkom były one bardzo mocno promowane i trafiały na podatny grunt. Wielu słabo uformowanych w wierze katolików zachwycało się nowymi trendami, jednocześnie odchodząc od Boga. Założycielka Żywego Różańca dobrze rozumiała te procesy, nie załamywała jednak rąk.
Z jednej strony bardzo ją to martwiło, ponieważ doświadczała, że miłość Boża jest odrzucana i Serce Jezusa cierpi z powodu odejścia wielu ludzi od wiary. Dlatego rozpoczęła inicjatywę wynagradzania za grzechy Bożemu Sercu. Z drugiej strony widziała potrzebę korzystania z tych samych środków co przeciwnicy Kościoła. Używała ich jednak do promowania rzeczy wartościowych, do umożliwiania prostym ludziom formacji w wierze. Jej wrażliwość misyjna spowodowała powstanie Dzieła Rozkrzewiania Wiary i Żywego Różańca. Jednocześnie pragnęła docierać z Dobrą Nowiną do najbardziej potrzebujących za pośrednictwem prasy i książki. Przez kilka lat swojej działalności wydawniczej udało jej się wydać i rozpowszechnić setki tysięcy egzemplarzy papieskich encyklik, modlitewników, książek z rozważaniami różańcowymi, obrazków i druków religijnych, różańców i medalików.
Dobry przykład i modlitwa
Natychmiast nasuwa się wniosek, że dzisiaj także potrzeba nam takiego zapału w wykorzystywaniu środków społecznego przekazu. Obecnie nie tylko prasa i książki, ale przede wszystkim radio, telewizja i Internet są doskonałymi nośnikami treści ewangelicznych. Już papież Paweł VI zwracał uwagę, że dzięki mediom Ewangelia jak nigdy wcześniej może być głoszona tak wielkiej liczbie ludzi jednocześnie. Z tego niekiedy wnioskuje się, że należy powoływać do istnienia nowe rozgłośnie katolickie, nowe telewizje religijne i prowadzić jeszcze więcej portali internetowych dla wierzących.
Papież Benedykt XVI w 2011 r. w Orędziu na 45. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu zwracał jednak uwagę, że „przekazywanie Ewangelii przez nowe media oznacza nie tylko umieszczanie w nich treści wyraźnie religijnych, lecz także konsekwentne świadczenie o Dobrej Nowinie na własnym profilu cyfrowym przez sposób przekazywania informacji, podejmowane wybory, wskazywane preferencje i wypowiadane osądy, które powinny być w pełni zgodne z Ewangelią, nawet jeśli wprost o niej nie mówią”. Nie chodzi zatem tylko o wypełnianie przestrzeni medialnej treściami religijnymi dla samej ich obecności, ale o świadectwo ludzi wierzących, którzy potrafią mądrze używać mediów i być w nich świadkami Chrystusa.
Łatwo dzisiaj założyć w Internecie stronę czy nawet radio katolickie, trudniej znaleźć odbiorców i słuchaczy. Jesteśmy otoczeni niewyobrażalną liczbą informacji. Dla przykładu: przez kilka miesięcy funkcjonowania serwisu You Tube pojawiło się tam więcej treści wideo niż w całej historii telewizji. To pokazuje, że w morzu informacji ważniejsza staje się sztuka wyboru i świadomość, jak media wpływają na nasze codzienne życie. Jeśli ją opanujemy, nasz przykład stanie się jedną z form głoszenia Ewangelii w świecie mediów.
Paulina Jaricot zwracała uwagę na potrzebę wykorzystania prasy i książki w ewangelizacji oraz łączenia jej z modlitwą i trwaniem w Chrystusie. Dzisiaj świadectwo wierzących w świecie mediów także musi być oparte na głębokiej więzi z Jezusem. On uzdalnia nas do podejmowania dobrych wyborów odnośnie do tego, co czytamy i oglądamy oraz czego słuchamy. Dobre rozeznanie spowoduje, że łatwiej będzie nam wchodzić w postawę dialogu z innymi odbiorcami mediów, odnosząc się do prawdy.
Umiejętność wyboru
Szczególnie w Internecie bardzo łatwo o fake newsy, czyli fałszywe wiadomości, nawet w sferze religijnej. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać tytuły na portalach internetowych – często ich zadaniem jest tylko skłonienie nas do kliknięcia.
Zgodność ich przekazu z prawdą schodzi na dalszy plan. Wiele osób nie potrafi krytycznie patrzeć na tego typu treści. Ufają im i udostępniają je dalej w sieci, szerząc zamieszanie i burząc pokój w sercach innych.
Pamiętam, jak jeden z moich wychowanków, dzisiaj już dorosły mężczyzna, z przerażeniem napisał do mnie, wyrażając swój niepokój o Kościół, że w Kolumbii biskup ukarał księdza za wierność Ewangelii. Zapytałem go, czy sprawdził źródła. Okazało się, że wiadomość ich nie posiadała. Nie dałem za wygraną i zapytałem o to mojego dobrego znajomego Kolumbijczyka. On zbadał temat i okazało się, że faktycznie ów ksiądz został ukarany, ale nie za wierność Ewangelii, ale za nieposłuszeństwo wobec biskupa. Nie chciał bowiem opuścić parafii i zbuntował parafian.
Historia ta pokazuje, jak ważne w naszej obecności w świecie mediów są zarówno treści, które tworzymy, jak i nasza świadomość dotycząca działania mediów. Tylko dzięki pracy nad
krytycznym spojrzeniem na treści medialne oraz umiejętnością wyboru, a także dzięki kontemplacji tajemnic życia Jezusa i Maryi, nie pozwolimy się zmanipulować. Jednocześnie sami staniemy się świadkami Ewangelii i wypełnimy słowa Chrystusa o rozgłaszaniu Ewangelii aż po krańce świata.
Zadania na MARZEC
Pomodlę się jednym dziesiątkiem Różańca za dziennikarzy, aby byli świadkami prawdy.
Znajdę i przeczytam choćby fragment dowolnej papieskiej encykliki, aby czerpać wiedzę o nauczaniu papieża ze źródła, a nie z komentarzy prasowych.
Ks. Łukasz Wiśniewski MIC dla Miesięcznika Różaniec.