Wystarczy wyłączyć telewizor
Żyjemy w społeczeństwie modelowanym przez media. Wielu z nas ulega sile ich przekazu. A może warto pomyśleć nad doborem lektur i programów medialnych, sięgnąć po słowo Boże czy różaniec?
Swego czasu przyszła do mnie pewna osoba i stwierdziła, że ma poważny problem. Z zaciekawieniem zapytałem, z jaką to poważną sprawą do mnie przychodzi. W odpowiedzi usłyszałem, że nienawidzi bliźnich. „Co się takiego wydarzyło?” – zapytałem. Na co ta osoba wyznała, że jak patrzy na polityków w telewizji, to już nie może ich zdzierżyć i w jej sercu budzi się nienawiść. Nie wie, jak sobie z tym poradzić.
Chwilę pomyślałem i powiedziałem, że mam jedno rozwiązanie tego problemu. Wtedy zaskoczony usłyszałem słowa: „Nie, tylko niech mi ksiądz tego nie karze robić, ja nie dam rady bez tego żyć”. Zaintrygowany zapytałem, czy na pewno wie, co chcę jej zaproponować. A ona następnie stwierdziła, że bez telewizji nie umie żyć. Rozwiązanie należy do kategorii prostych, choć niełatwych. Wystarczy wyłączyć telewizor, przestać karmić się wiadomościami i opiniami, a problem nienawiści szybko ustąpi.
Jesteś tym, co jesz
Czytający tę konferencję w tym momencie mogą ulec pokusie odłożenia tego tekstu i stwierdzenia: „To sobie ksiądz wymyślił, nie da się tak żyć, idealista”. Proszę jednak o cierpliwość. Historycy się spierają, kto jest autorem popularnych słów: „Jesteś tym, co jesz”. Nie będziemy w tych sporach uczestniczyć, nie będziemy także zajmować się znaczeniem tego zdania dla współczesnej dietetyki, ale spróbujemy tę maksymę odnieść do życia duchowego. Nasza dusza bowiem także nieustannie karmi się różnymi treściami.
Bóg zaprasza nas do tego, żebyśmy przez przyjmowanie Komunii Świętej oraz lekturę słowa Bożego poznawali i naśladowali samego Jezusa. Wielu doświadcza radości i pokoju, uczestnicząc w Eucharystii, oddając się lekturze Biblii, modląc się na różańcu i rozważając tajemnice z życia Jezusa. Z tego rodzą się różne pobożne inicjatywy, które stają się wyrazem wiary, pragnienia pokazania światu, że nasz „pokarm” jest dobry dla duszy. Natomiast bardzo łatwo o przeciwstawne uczucia, kiedy karmimy duszę treściami, które wywołują gniew, nienawiść i złość, jak w przypadku śledzenia całymi dniami wiadomości politycznych. Te bowiem są ukierunkowane na to, aby wywoływać konflikty i podziały, a tworzy się je tak, żebyśmy nie mogli się od nich oderwać.
Zatopić się w różańcu
Od początku chrześcijaństwa rozwijały się różne formy indywidualnej pobożności, która była owocem relacji z Bogiem. Przede wszystkim wielu chciało naśladować przykład nieustannej modlitwy Chrystusa, rozpoczynania każdej czynności od podziękowania Bogu. Postawa trwania w obecności Boga wyrażała się na różne sposoby i nierzadko przenikała do liturgii Kościoła. Papież Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium pisze tak o pobożności ludowej: „Jest «uprawnionym sposobem przeżywania wiary, sposobem czucia się częścią Kościoła i bycia misjonarzami». Niesie ze sobą łaskę misyjności, wyjścia poza siebie i bycia pielgrzymami: «Zmierzanie razem do sanktuariów i uczestnictwo w innych przejawach pobożności ludowej, zabieranie także ze sobą dzieci lub zapraszanie innych osób, jest samo w sobie aktem ewangelizowania»”. W historii Kościoła nieraz doceniano te formy jako wyjątkowe w głoszeniu Dobrej Nowiny, jako zaproszenie od tych, którzy spotkali Jezusa i pragną podzielić się tym szczególnym doświadczeniem.
Różaniec bardzo mocno wpisuje się w pobożność ludową. Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii stwierdza, że „różaniec lub Psałterz Maryi to jedna z najwspanialszych modlitw do Matki Pana. (…) Jest modlitwą wybitnie kontemplacyjną. Jego recytacja «domaga się odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i jakby z zatopioną w myślach powolnością, by przez to modlący się łatwiej oddał się kontemplacji tajemnic życia Chrystusa»”. Jednak czasami modlitwa różańcowa jest niedoceniana albo wręcz wyśmiewana. „A ty znowu klepiesz ten różaniec!” – może niektórzy spotkali się z kpinami tego rodzaju. Wywołują one smutek i ból, a wynikają z niezrozumienia siły ewangelizacyjnej modlitwy różańcowej.
Papież Franciszek podkreśla, że różaniec jest pięknym wyrazem wiary, szczególnie w trudnych momentach życia: „Myślę o mocnej wierze matek u łóżka chorego dziecka, które chwytają za różaniec, nawet jeśli nie potrafią ułożyć zdań z Credo; albo o takim ładunku nadziei pokładanej w świecy zapalonej w ubogim mieszkaniu, by prosić o pomoc Maryję, albo o spojrzeniach z głęboką miłością na ukrzyżowanego Chrystusa. Kto kocha święty i wierny Lud Boży, nie może widzieć tych działań jedynie jako naturalnego poszukiwania bóstwa. Są one przejawem życia teologalnego, ożywianego działaniem Ducha Świętego, który został «rozlany w naszych sercach»”.
Kultura Ewangelii
Ewangelizacyjny wymiar różańca widać wyraźnie, jeśli modlitwa ta prowadzi do dzielenia się doświadczeniem spotkania z żywym Bogiem. Może to przybierać różne formy, szczególnie wspólnotowe. W wielu parafiach grupy Żywego Różańca (ŻR) gromadzą się wspólnie, aby modlić się w intencji parafian. Gdzie indziej odbywają się procesje różańcowe albo spotykają się męskie grupy ŻR, by modlić się w miejscach publicznych, nierzadko wywołując kerygmatyczne pytania przechodniów, skąd biorą siłę do takiego świadectwa. Nasza pobożność nie może być na pokaz, ale ma wypływać z kultury głęboko przenikniętej Ewangelią, a przede wszystkim z trwania w obecności Boga, rozeznawania na modlitwie codziennych wyborów. Stąd należy pamiętać, że nie każdy musi uczestniczyć we wszystkich formach pobożności ludowej, ale powinien szukać takiej, która najlepiej wyraża jego wiarę.
Punkty do refleksji
1. Jakie formy wspólnotowego wyrażania wiary realizujemy jako grupa Żywego Różańca?
2. Jak szukam pogłębienia modlitwy różańcowej, aby jeszcze pełniej naśladować Jezusa i Maryję?
Ks. Łukasz Wiśniewski MIC