Wspólnoty świeckich


Kiedy byliśmy z ekipą filmową w Brazylii, odwiedziliśmy naszą mariańską parafię w Rio de Janeiro. Warto nadmienić, że 70% terytorium parafii znajduje się w faweli, czyli dzielnicy nędzy, którą zamieszkuje blisko 100 tys. osób. Parafianie opowiedzieli nam historię o tym, jak kilkanaście lat temu rozpoczęli niezwykłe dzieło, które nazwali: „Zupa dla bezdomnych”.

Własna misja
Kilka wrażliwych osób zapragnęło wspomóc bezdomnych, którzy nierzadko głodowali na ulicach slumsów. Początkowo niewielka grupa pań przygotowywała u siebie w domu posiłki, które były następnie rozdawane na ulicach parafii. Z czasem do inicjatywy dołączyły kolejne osoby, a ksiądz proboszcz udostępnił salę przy jednej z kaplic, gdzie powstała kuchnia. Obecnie w poniedziałki rano osoby zaangażowane przynoszą produkty na zupę, następnie inne osoby gotują, a pozostali wolontariusze rozwożą posiłki w różne miejsca, w których przebywają potrzebujący.
Powyższa historia ukazuje piękną drogę odkrywania swojej misji i własnego miejsca we wspólnocie Kościoła. Założycielka Żywego Różańca (ŻR) zmagała się z podobnymi problemami. W swoich rozmowach z bratem Fileaszem odkrywała, że Kościół to nie tylko księża, choć są niezbędni do sprawowania sakramentów. Zobaczyła dość szybko, że prawdziwa siła miłości tkwi w wielkiej wspólnocie świeckich, którzy mogą wnosić Chrystusa tam, gdzie dla księży nierzadko drzwi bywają zamknięte. Z tego powodu zorganizowała Dzieło Rozkrzewiania Wiary dla materialnego wsparcia misji, założyła również ŻR jako wsparcie modlitewne dla wspólnoty wierzących. W późniejszych inicjatywach społecznych pragnęła także wprowadzać ducha ewangelicznego w relacje między pracownikami a pracodawcami. Była niezmordowana w angażowaniu świeckich i jednocześnie ukazywaniu, że mogą z powodzeniem współpracować z księżmi w ważnym dziele ewangelizacji.

Może warto coś zmienić?
Czasami odnoszę wrażenie, że klerykalny model, w którym to ksiądz jest odpowiedzialny za wszystko w parafii – od sprawowania sakramentów, przez zbieranie i liczenie ofiar z tacy, po naprawy dachu – jest wygodny dla obu stron. Ksiądz nierzadko czuje się dzięki temu ważny i potrzebny, a świeccy nie muszą przyjmować na siebie odpowiedzialności. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że taki model może nie przetrwać próby czasu w związku z malejącą liczbą księży. Nie musi to oznaczać kryzysu, ale pewną zmianę w spojrzeniu na misję świeckich. 
Podczas zdjęć do filmu o mariańskich misjonarzach w Brazylii odwiedziliśmy wiele parafii, w których osoby świeckie były bardzo zaangażowane na różnych polach działalności wspólnoty. Od odpowiedzialności za finanse parafii, organizację odpustów parafialnych, prowadzenie parafialnej Caritas i wsparcie ubogich po katechizowanie dzieci oraz dorosłych. My także możemy się wiele nauczyć od Pauliny Jaricot w odkrywaniu własnej misji w Kościele. 
Papież Franciszek w czasie pielgrzymki do Stanów Zjednoczonych w 2015 r. powiedział, że „jednym z największych wyzwań stojących przed Kościołem w tym pokoleniu jest krzewienie we wszystkich wiernych poczucia osobistej odpowiedzialności za misję Kościoła i umożliwienie im wypełniania ich odpowiedzialności jako uczniów-misjonarzy, jako zaczynu Ewangelii w naszym świecie”. Papież ma świadomość, że zadanie to wymaga ogromnej kreatywności, aby dostosować się do zmiennych warunków w naszym świecie. Może czasami będzie to oznaczało porzucenie starych form, które stają się niezrozumiałe dla współczesnego człowieka. Będzie to wymagać swoistego przetłumaczenia dziedzictwa przeszłości na współczesny język, dostosowania naszych instytucji do nowego przekazu Ewangelii i orędzia miłości. 

Właściwe proporcje
Ostatnie, ale nie mniej ważne, zagadnienie dotyczące zaangażowania w życie naszych wspólnot to swoista równowaga. Jezus swoim uczniom, szczególnie gdy byli mocno zajęci, nakazywał wręcz, aby odeszli odpocząć, znaleźli chwilę na spotkanie z Bogiem i samym sobą. Istnieje duże niebezpieczeństwo zbytniego zaangażowania w życie wspólnoty kosztem życia rodzinnego. Czasami możemy spotkać się z podobnymi sytuacjami, gdzie najczęściej panowie narzekają, że ich żony w domu już nic nie robą, bo przebywają ciągle w kościele. Bóg pragnie, żebyśmy wzrastali w miłości, co jest związane z tym, że odkrywając swoją misję i podejmując odpowiedzialności, nie powinniśmy negować swojego powołania do życia małżeńskiego czy rodzinnego. 
Paulina Jaricot bardzo kwieciście opisała to w jednym z listów: „Kiedy jeszcze nad nami jaśnieją dni łaskawego miłosierdzia, nie odpoczywajcie, nie należy bowiem zapominać, że po lecie zawsze przychodzi zima. Biada pszczole, która zamiast robić miód, którego potrzebuje na tę srogą porę i którego domagał się cały rój, spędza czas na zżeraniu miodu, szukając jedynie Bożych pociech, nie przykładając się zbytnio do tego, by podobać się samemu Bogu”.  

Punkty do refleksji     
1. W jakiej przestrzeni mojej wspólnoty parafialnej się angażuję albo mogę się zaangażować w dzieło ewangelizacji? 
2. Czy traktuję Kościół jak miejsce usług religijnych, czy miejsce do dawania świadectwa o Jezusie Chrystusie?

Ks. dr Łukasz Wiśniewski

udostępnij w social media


Zapisz się do newslettera!
* pole wymagane
Używamy plików Cookies!
Strona korzysta z niezbędnych plików Cookies w celu zapewnienia prawidłowego działania (ustawienia).
Preferencje plików cookie
Wykorzystanie plików cookie
Strona korzysta z niezbędnych plików Cookies, aby zapewnić podstawowe funkcjonalności strony i polepszyć Twoje wrażenia online. Możesz wybrać dla każdej kategorii, aby w dowolnym momencie wyrazić zgodę. Aby uzyskać więcej informacji na temat plików cookie i innych poufnych danych, zapoznaj się z pełną polityką prywatności.
Więcej informacji
W przypadku jakichkolwiek pytań dotyczących naszej polityki dotyczącej plików cookie prosimy o kontakt.