Dlaczego św. Faustyna głosiła Boże Miłosierdzie
Powiedz, córko Moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym” – te słowa zapisane w Dzienniczku przez s. Faustynę pokazują najlepiej, że tę prostą zakonnicę Jezus Chrystus uczynił swoim narzędziem, medium, za pomocą którego chciał przekazać światu swoje najważniejsze przesłanie. Miało to stać się dla niej zadaniem na całe życie, bo Jezus powiedział zakonnicy wyraźnie: „Nie ustawaj w głoszeniu miłosierdzia Mojego”.
Koło ratunkowe dla świata
Wedle życzenia Zbawiciela, św. Faustyna nie mogła zachować tego orędzia w swoim sercu, dla własnego uświęcenia, ale dostała wyraźne polecenie, aby podzielić się nim ze wszystkimi ludźmi. Dlaczego? Mówiąc obrazowo, przesłanie o Miłosierdziu Bożym jest kołem ratunkowym rzuconym przez Boga człowiekowi, mającym uratować go z głębiny grzechu, własnego „ja” i obojętności na drugiego człowieka. To orędzie ma też pomóc człowiekowi w umocnieniu wiary w nieskończoną dobroć i łaskawość Boga. Dlatego każdy, kto poznał tę najważniejszą istotę Boga, ma obowiązek ponieść dalej płomień zapalony od iskry Bożego miłosierdzia. Mówił o tym wyraźnie Jan Paweł II podczas konsekracji Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 r. Kiedy był u grobu św. Faustyny 5 lat wcześniej, podkreślił dobitnie: „Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga”.
Gwarancja zbawienia
Przyjęcie i głoszenie tego orędzia zgodnie z obietnicą Jezusa ma być gwarancją opieki Bożej i – co najważniejsze – zbawienia. Powiedział o tym wyraźnie Pan Jezus św. Faustynie: „Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia Mojego, osłaniam je przez życie całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem”. Chodzi tu więc o sprawę fundamentalną, mianowicie naszego zbawienia. Nikomu na tym tak nie zależy, jak Jezusowi Chrystusowi, dlatego z taką natarczywością, jeśli można tak powiedzieć, przypomina On s. Faustynie, żeby głosiła Jego miłosierdzie.
Co wybierzemy?
Na kartach Dzienniczka Święta zapisała wiele wezwań Jezusa, które brzmią niczym przestroga: „Sekretarko Mojego miłosierdzia, pisz, mów duszom o tym wielkim miłosierdziu Moim, bo blisko jest dzień straszliwy, dzień Mojej sprawiedliwości”. I dalej: „Nie ustawaj w głoszeniu miłosierdzia Mojego”. Zachęty nigdy dosyć, więc Jezus kieruje do Faustyny następujące słowa: „Niech pozna cała ludzkość niezgłębione miłosierdzie Moje. Jest to znak na czasy ostateczne, po nim nadejdzie dzień sprawiedliwy”. Jezus daje nam wybór: albo przyjmiemy orędzie o Jego miłosierdziu i sami staniemy się miłosierni, albo, zrezygnowawszy z tego zaproszenia, będziemy musieli poddać się Jego sądowi, który nie będzie pobłażliwy. Tak Jezus mówi o tym św. Faustynie: „Napisz: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości Mojej”. Kto wie, może w dniu owego sądu możemy liczyć na Boże miłosierdzie… Lepiej jednak skorzystać już teraz z oferty Jezusa Chrystusa i stać się człowiekiem miłosierdzia: dla pewności zbawienia i pomnażania dobra w świecie.
Grzegorz Polak
Koło ratunkowe dla świata
Wedle życzenia Zbawiciela, św. Faustyna nie mogła zachować tego orędzia w swoim sercu, dla własnego uświęcenia, ale dostała wyraźne polecenie, aby podzielić się nim ze wszystkimi ludźmi. Dlaczego? Mówiąc obrazowo, przesłanie o Miłosierdziu Bożym jest kołem ratunkowym rzuconym przez Boga człowiekowi, mającym uratować go z głębiny grzechu, własnego „ja” i obojętności na drugiego człowieka. To orędzie ma też pomóc człowiekowi w umocnieniu wiary w nieskończoną dobroć i łaskawość Boga. Dlatego każdy, kto poznał tę najważniejszą istotę Boga, ma obowiązek ponieść dalej płomień zapalony od iskry Bożego miłosierdzia. Mówił o tym wyraźnie Jan Paweł II podczas konsekracji Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 r. Kiedy był u grobu św. Faustyny 5 lat wcześniej, podkreślił dobitnie: „Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga”.
Gwarancja zbawienia
Przyjęcie i głoszenie tego orędzia zgodnie z obietnicą Jezusa ma być gwarancją opieki Bożej i – co najważniejsze – zbawienia. Powiedział o tym wyraźnie Pan Jezus św. Faustynie: „Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia Mojego, osłaniam je przez życie całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem”. Chodzi tu więc o sprawę fundamentalną, mianowicie naszego zbawienia. Nikomu na tym tak nie zależy, jak Jezusowi Chrystusowi, dlatego z taką natarczywością, jeśli można tak powiedzieć, przypomina On s. Faustynie, żeby głosiła Jego miłosierdzie.
Co wybierzemy?
Na kartach Dzienniczka Święta zapisała wiele wezwań Jezusa, które brzmią niczym przestroga: „Sekretarko Mojego miłosierdzia, pisz, mów duszom o tym wielkim miłosierdziu Moim, bo blisko jest dzień straszliwy, dzień Mojej sprawiedliwości”. I dalej: „Nie ustawaj w głoszeniu miłosierdzia Mojego”. Zachęty nigdy dosyć, więc Jezus kieruje do Faustyny następujące słowa: „Niech pozna cała ludzkość niezgłębione miłosierdzie Moje. Jest to znak na czasy ostateczne, po nim nadejdzie dzień sprawiedliwy”. Jezus daje nam wybór: albo przyjmiemy orędzie o Jego miłosierdziu i sami staniemy się miłosierni, albo, zrezygnowawszy z tego zaproszenia, będziemy musieli poddać się Jego sądowi, który nie będzie pobłażliwy. Tak Jezus mówi o tym św. Faustynie: „Napisz: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości Mojej”. Kto wie, może w dniu owego sądu możemy liczyć na Boże miłosierdzie… Lepiej jednak skorzystać już teraz z oferty Jezusa Chrystusa i stać się człowiekiem miłosierdzia: dla pewności zbawienia i pomnażania dobra w świecie.
Grzegorz Polak